1 komentarz
Najlepsza „instytucja” na świecie
Miła, cicha, krzątająca się po kuchni z gładko zaczesanym kokiem – babcia. Ani Hania, ani Frania takie nie były, a jednak wspominam je cudownie, wspaniale, z uśmiechem wspomnień w oczach. Jedna była prawdziwą gospodynią domową, piekła i gotowała najlepiej na świecie. Prasowała na kantkę, prała wyłącznie ręcznie (no, ewentualnie we Frani, bo w automacie to...