Dlaczego warto być fajnym tatą?
Jaki ojciec taki syn, czym skorupka za młodu nasiąknie, czego się Jaś nie nauczy, niedaleko pada jabłko od jabłoni i tak dalej, i tak dalej.
Aż dziw bierze, że potrzeba było dwudziestu wieków, aby ludzie zrozumieli o co chodzi w tych i podobnych przysłowiach. W wolnym tłumaczeniu, rodzice spędzajmy czas z dziećmi, bo to najlepsza metoda wychowawcza i wartość raz jeden dana, potem bezpowrotnie utracona. I chyba wszyscy zgodzimy się, że nie o ilość tutaj chodzi, a o jakość spędzonego czasu najbardziej. Brutalna rzeczywistość pracujących rodziców i ich przebywania z dziećmi – mama 6-7 godzin dziennie, tata najczęściej 3-4 godziny, w zależności od pracy. Na szczęście są weekendy.
To oczywiście moje subiektywne wyliczenia, każdy może dokonać swojego rachunku sumienia w tym zakresie i pokusić się o ewentualne wnioski. To czy będą one bardzo różne zależy chyba od tego jak bardzo szczerzy jesteśmy wobec siebie samych.
Dla chłopców czas dobrze spędzony z mamą ma niewątpliwie ogromne znaczenie, buduje emocjonalnie, wzmacnia, uczy, inspiruje, dodaje pewności siebie i tak dalej. Sama tego doświadczam na co dzień i pewnie mogłabym jeszcze sporo o tym powiedzieć, ale nie dzisiaj. Czas na tatę w życiu młodych dżentelmenów.
Dlaczego o tacie? Bo tata to pierwszy – nie do końca świadomy – idol w życiu chłopca. Dziwnym zbiegiem okoliczności, kiedy ja o coś poproszę, jeśli sto razy nie powtórzę to się to nie wydarzy. Ale jeśli powie to tata, jakoś od razu chwyta. I nie jest to w żadnym razie kwestia „strachu”. Działa po prostu „bo mój tatuś powiedział, że”. Te same gesty, ten sam sposób zakładania nogi na nogę, odwijania czapki (która zawsze gryzie) i pozycja w trakcie snu. Bezwiedni synkowie tatusia.
Najpiękniejszy okres w życiu rodziców, rodzica, ojca. Panowie, korzystajcie z tego! Chłopcy „pomagają” tacie kosić trawę, układać drewno do kominka, zmiatać liście, sprzątać samochód, ale też razem bawią się w spychacze w piaskownicy, grają w piłkę i czytają książki. To tata opowiada o historii Polski, pokazuje, którędy płynie Wisła i z czego zbudowana jest skała. I mąż nie ma problemu z tym, że „za dużo zajmuje się dziećmi”. Dzieci go uwielbiają. Bo jest fajnym tatą, bo wychodząc do pracy potrafi wrócić rano od drzwi i dokończyć czytać bajkę o „Ciastku”, a jeśli tylko są chętni, zabrać ich na spacer przed snem z czołówką na głowie lub latarką w ręce. I to tatuś kąpie, zawsze, od pierwszego dnia w domu. Taki rytuał, którego zaistnienie kosztowało mnie sporo zachodu, ale tak właśnie zrozumiałam moją rolę – sprawić, aby dzieci uwielbiały spędzać czas z tatą, a tata był z tego dumny. Udało się i jestem przekonana, że zaowocuje ich znakomitymi relacjami za kilka i kilkanaście lat. Na dzisiaj to co nas absolutnie rozbraja, to dwulatek, który staje rano przy łóżku i z perłowym uśmiechem pyta: Wyspałeś się dobrze tatusiu?
Fot. Ewa Natkaniec
-0 Komentarz-