Bardzo Ważne Święto
13 listopada to dla mnie Bardzo Ważne Święto. Urodziny Jasia. 7 lat temu urodził się nasz synek. I od tego czasu żyjemy w innej rzeczywistości. To on pokazał co jest ważne, na czym mamy się skupić w życiu.
Początki były koszmarne. Nie miałam dylematu czy będzie dobrze ssał pierś i czy będzie ładnie w nocy spał. Pytałam czy przeżyje. Odwiedzałam w szpitalu przez pierwsze trzy tygodnie życia, a potem przez pół roku mieszkaliśmy w innym szpitalu prawie cały czas.
Nie spaliśmy normalnie. Zmienialiśmy się w nocy do czuwania przy Jaśku. Trzymaliśmy go na zmianę na rękach żeby nie zwymiotował tych mikro ilości, które dostał. Z niewyspania bolało wszystko. Głowa, brzuch, kości. Na mililitry liczyliśmy przyjęte posiłki i na mililitry mierzyliśmy zwymiotowane posiłki. Nie miałam odwagi go ważyć. Na widok wagi mogłam wpaść w histerię. Drżącymi rękami podawałam pierwsze luminale. Nie chciałam widzieć napadów padaczki. Samo przywoływanie tych obrazów jest dla mnie trudne.
Piszę o tym żeby pokazać proces. Nawet jeśli mówili nam „proszę przygotować się na najgorsze”, „ dziecko leżące bez kontaktu”, „musisz być przygotowana, że on może odejść w każdej chwili”, „choroba x może być ostatnią chorobą na jaką zachoruje” to my żyliśmy dalej. I to nie były sytuacje z pierwszego roku życia Jasia. My to słyszeliśmy jeszcze do niedawna. Nam nie chodzi o uzdrowienie i naprawienie naszego dziecka, tylko o to żeby on szczęśliwie żył. Żeby żył. Razem z nami.
Skupiliśmy się na rodzinie. Na obu synach. Na sobie samych. To niepełnosprawność Jasia pokazała nam jak piękne są małe rzeczy. Drobny uśmiech, mały krok, spacer, basen, wycieczka, przełknięta ślina, spokojny oddech. Jasiek pokazuje jak wygląda zaangażowanie, uczy czym jest motywacja. Jest już 7letnim wesołym chłopcem, który z radością przyjmuje świat przez nas pokazywany.
Synek – żyj nam sto lat!




-7 komentarzy-
Poplakalam sie ze wzroszenia. Jestescie moimi bohaterami.
Bardzo dziękujemy za tak miłe słowa. Też płakałam jak pisałam…
Wielkie serca i wielka sila. Oby bylo ej jak najwięcej. Jesteście wielcy i Jaś jest prawdziwym szczęściarzem. Sto lat chlopaku???
Przyda się siły dużo – dziękujemy rodzinnie:)
Pierwszy raz w życiu zostawiam wpis w Internecie… czytam Waszego bloga od jakiegoś czasu, szczególnie wpisy o Jasiu bo sama jestem mamą niepełnosprawnego chłopca. Jak dobrze rozumiem ten paraliżujcy strach o życie dziecka. Wasza postawa jako rodziców jest inspiracją i wzorem do naśladowania!
Dzięki takim słowom chce się działać dalej. Dziękuję!
Ja też. Teraz. Przed chwilą.