Mazurscy w podróży. Bunia kontra fakir.
Bardzo lubimy podróże. Wyjście na szlak działa na nas kojąco, a poznawanie nowych miejsc wyzwala energię. W aktywnym duchu spędzamy wolny czas. Lubimy też czytać. Czytamy sobie i naszym dzieciom. Przychodzi kiedyś taka chwila, że chcemy aby nasze dzieci same wzięły książkę i cichutko spędziły czas zaczytane po uszy. Marzenia czasem się spełniają.
Sobota, blady świt. Młodsze dziecko domaga się codziennej gimnastyki porannej z tatą, mama przysypia, a obok mamy …. w ciszy i skupieniu leży starszy syn i czyta. Sam.
– Co czytasz?
– Kaszubskich.
– Jakich Kaszubskich?
– No… Mazurskich.
– Aha. I Jak?
– Fajne.
Po stwierdzeniu „fajne” nastąpiło dalsze czytanie książki „Mazurscy w podróży. Bunia kontra fakir”. Wybaczcie, ale w sobotę przed 7 rano na bardziej rozbudowaną rozmowę nie było mnie stać. To o czym jest ta fajna książka?
Główny bohater Jędrek wyrusza w podróż do Hiszpanii. Jest Jędrek, są rodzice Jędrka, kuzynka Marcela „strzelająca sobie selfie i robiąca słodkie dzióbki, chociaż wcale nie jest słodka” i babcia Henrysia. Jadą swoim vanem przez pół Europy. W drodze do hiszpańskiego Blanes zwiedzają Frankfurt nad Menem, francuskie Orange i Carcassonne. Podziwiają piękne krajobrazy, odwiedzają muzea (uważajcie bo od tego czasem bolą nogi) i próbują lokalnych potraw. Podczas jedzenia Marcela opowiada historię o chłopcu, który umarł od jedzenia parówek. Niechaj to będzie przestroga dla wszystkich parówkożerców!
Pierwsze chwile w Blanes nie wyglądały tak różowo, jak obiecywali rodzice. Ale już dwie strony dalej możemy się dowiedzieć, że „W Blanes było naprawdę super!”. Z rodzicami czasem tak bywa, że muszą chwilę się nagadać i nagimnastykować żeby osiągnąć efekt wow. Tata udaje wieloryba, bunia dokazuje na lianie, tańczy tango i randkuje, mama czuje się jak księżniczka, pojawiają się golasy.
W książce razem z Mazurskimi odwiedzamy Barcelonę, Cannes, Padwę, Wenecję, Wiedeń i na finał Zamek Książ w Wałbrzychu. Fajne ilustracje przybliżają ciekawostki historyczne i kulturalne zwiedzanych miast. Poznajemy też podstawowe zwroty w kilku językach.
Jest też wątek kryminalny. Zagadki wciągają dzieciaki. Wiem to z własnego doświadczenia, bo uwielbiałam pochłaniać kryminały. Fakir i ludzie fakira pojawiają się znienacka. Prześladują Jędrka. Żywy trup, człowiek w czarnej pelerynie, tajemnicza mapa, kradzione diamenty – to wszystko pojawia się w książce.
Ciekawe postacie, wartka akcja, dowcipny język to na pewno duże walory Mazurskich. Książka idealna dla młodych miłośników podróży. I zapowiadają już drugą część serii „Mazurscy w podróży”:)
Mazurscy w podróży. Bunia kontra fakir.
Autor: Agnieszka Stlemaszczyk
ilustracje: Anna Oparkowska
wydawnictwo Wilga
Jest i taka perełka:)
-5 komentarzy-
Byłam w Blanes. Mam piękne wspomnienia. Teraz marzę o Andaluzji.
Spełnienia marzeń:)
Zgadzam się na straszenie dzieci parówkami, parówki są beeeee…
nie pomaga;)
Sama chętnie chwyciłabym za książkę, coś czuję, że znajdzie się w naszej domowej biblioteczce. 🙂