Kasza gryczana w diecie „3 razy bez”
O zmianach żywieniowych Jasia pisałam już jakiś czas temu (https://malisilacze.pl/zmiany-zywieniowe/). Nasza przygoda z dietą „3 bez” (bez glutenu, mleka i cukru) trwa od 8 miesięcy. Od tego czasu widzę ogromną zmianę jeśli chodzi o samopoczucie synka – większy spokój i zadowolenie dzięki temu, że nie ma problemów ze strony układu pokarmowego w postaci zaparć i wymiotów. Skoro jelita są drugim mózgiem to właśnie o nie trzeba bardzo dbać dostarczając im pożywienie wysokiej jakości, jak najmniej przetworzone i nie wywołujące dolegliwości.
Dieta bez glutenu, mleka i cukru dla niektórych jest zbawienna. Takim przykładem jest nasz Jasiek. Nie idziemy za modą (reszta rodziny wcina gluten i zapija mlekiem), ale za specjalnymi potrzebami. Widocznie układ Jasia jest upośledzony w jakiś sposób i nie toleruje glutenu ani białek mleka krowiego. Skoro bez tych składników mu lepiej to co my mamy do powiedzenia? Nic nie mamy. Trzeba zakasać rękawy, kupić dobre produkty, wyciągnąć garnki, uruchomić wyobraźnię i zacząć gotować.
Podstawowy składnik diety Jasia to kasze i strączki. Na ich bazie gotuję posiłki. Z kasz bez glutenu mamy do wyboru kaszę jaglaną, ryż, kaszę gryczaną, amarantus, komosę ryżową, miłkę abisyńską czy kaszę kukurydzianą. Wybór całkiem spory. Do tego warzywa, owoce, mięso, przyprawy i dobrej jakości tłuszcze. Gotujemy, blendujemy i odżywiamy naszego chłopaka.
Chcę Wam przedstawić nasze przepisy w oparciu o kaszę gryczaną. Znajdziecie tutaj pomysły na śniadania, obiady i kolacje. Dieta Jasia zakłada rotację, która polega na komponowaniu posiłków z różnych produktów roślinnych i zwierzęcych podawanych w kilkudniowych odstępach. Taki sposób żywienia w przypadku nietolerancji pomaga organizmowi poradzić sobie, a co za tym idzie przyzwyczaić do różnych składników podawanych w mniejszych ilościach i nie codziennie. Organizm ma szansę nauczyć się i przyswoić to co dostaje. To odżywianie zostało zaakceptowane i uznane za bardzo dobre przez Panią Doktor prowadzącą Jasia w hospicjum. A to dla nas naprawdę ważne. Moje kolejne czary-mary dostały medyczne przyzwolenie i pochwałę (!). I tak w dniu, kiedy dajemy kaszę gryczaną nie ma mięsa. Białko pochodzi z kaszy oraz z roślin strączkowych dlatego nasze przepisy z gryczanką będą mocno wegetariańskie;)
Kasza gryczana to bogactwo węglowodanów, błonnika, białka, składników mineralnych (wapń, fosfor, magnez, żelazo, cynk, potas) i witamin (E, B1, B2).
Przed gotowaniem kaszę dokładnie trzeba wypłukać na sitku pod bieżącą wodą. Aby ugotować ją na sypko potrzebne są proporcje 1 porcja kaszy na 2 porcje wody. Przygotowując posiłki to podania przez PEGa pamiętajmy o bardziej płynnej konsystencji. Kasza mocno pęcznieje i wchłania wodę więc tutaj proponuję proporcję 1:3 albo nawet 1:4 – to już wyjdzie podczas gotowania. Niektóre warzywa czy owoce mają więcej płynów i wtedy mniej wody, inne mają tej wody mniej w sobie więc musimy wtedy ja dolać.
Kaszę zawsze delikatnie solę podczas gotowania. Jeśli jedzenie jest naturalne i nie przetworzone to nie ma co martwić się o nadmiar soli, w małych ilościach jest nam potrzebna. Do ugotowanego posiłku dodaję dobrej jakości tłuszcz. Oliwy ani olejów tłoczonych na zimno nie gotujemy, dodajemy do lekko przestudzonego posiłku.
PROPOZYCJE PRZEPISÓW Z KASZY GRYCZANEJ
z borówką amerykańską
1 szklanka kaszy gryczanej
1 łyżka babki jajowatej
filiżanka borówki amerykańskiej
sól, rozmaryn
woda
olej do podania
z fenkułem
1 szklanka kaszy gryczanej
1 fenkuł
sól, bazylia, oregano, lubczyk
oliwa do podania
z selerem naciowym
1 szklanka kaszy gryczanej
4 łodygi selera naciowego
sól, bazylia, oregano, lubczyk
oliwa do podania
z pietruszką
1 szklanka kaszy gryczanej
pietruszka korzeń
sól, bazylia, oregano
1 łyżka natki zielonej pietruszki
oliwa do podania
z żurawiną
1 szklanka kaszy gryczanej
garść żurawiny świeżej albo suszonej (bez cukru)
sól, rozmaryn
woda
olej do podania
Na bazie powyższych przepisów Jasiek dostaje 2 posiłki dziennie. Kolejne 2 to głównie strączki, o których będzie w kolejnych wpisach.
Najczęściej zostaje mi jedna albo 2 porcje. Pasteryzuję je albo mrożę. Wiem, że tracą trochę składników odżywczych jednak takie postępowanie jest zbawienne jeśli nie chce się zwariować przygotowując codziennie małe porcje świeżych posiłków. Wiem co mówię, gotowałam tak przez jakiś czas;)
-0 Komentarz-