HYGGE – dużo się o tym mówi, ale o co w tym chodzi?
Ciepła i słoneczna majówka. Piknik na łące i spacery. No nie tym razem. Trochę zimno, trochę pada. Do tego dziecko na antybiotyku i sterydach. Jak żyć? Można chwilę popłakać. Ba, nawet trzeba. A potem trzeba się odnaleźć. Chociaż na chwilę. Gdzieś znaleźć swój przytulny kąt. Tak żeby było miło i przyjemnie. Żeby było hyggeligt.
O Hygge mówi się od jakiegoś czasu. Najpierw oszalał Instagram, potem coraz więcej publikacji zaczęło pojawiać się w księgarniach. Stwierdziłam, że sprawdzę. Ja akurat wybrała „Hygge. Klucz do szczęścia” autorstwa Meika Wikinga. Musi wiedzieć co pisze skoro jest dyrektorem Instytutu Badań nad Szczęściem w Kopenhadze. Po co badać szczęście? I jak je w ogóle badać? Czy można być badaczem szczęścia? Na pozór brzmi to kiepsko. Kolejna ściema i uczenie ludzi, że samodzielne dojenie kozy albo czarnuszka dadzą nam spełnienie? Ale jak się głębiej zastanowić to taki zawód ma sens. Badamy i mierzymy szczęście żeby poprawiać jakość życia. Najpierw trzeba poznać potrzeby, sprawdzić co sprawia, że czujemy się dobrze, a potem polepszać życie ludzi. Nawet ONZ zlecił stworzenie Światowego Raportu Szczęścia. To do mnie przemawia.
Co to jest to hygge? Oczywiście trudno przetłumaczyć, bo to jedno z tych nieprzetłumaczalnych słów. Hygge jest nieuchwytne, zawiera w sobie paletę emocji. Słownik duńsko-polski opisuje rzeczownik hygge jako przytulność, wygodę, miłą atmosferę; a czasownik hygge: miło spędzać czas. Jest to duże uproszczenie, bo hygge to coś więcej. Trzeba przeżyć żeby poczuć.
Co jest zatem hygge:
- świece, dobre oświetlenie
- czas spędzony z rodziną i przyjaciółmi
- ciepłe napoje, zwłaszcza dobra kawa
- słodycze i ciasta
- slow food i wspólne gotowanie
- minimalizm i swoboda w modzie
- w domu, głównej siedzibie hygge, klimat tworzą: świece, kominek, drewno, ceramika, książki, koce i poduchy
- spacer, dobrze spędzony weekend, bliskość natury
W sumie stan szczęśliwości łatwo osiągnąć. Jest nam wtedy dobrze, miło i przyjemnie. Jest nam wtedy hygge. Cytując tatę Muminka „Kto jest szczęśliwy, ten nikomu nie zazdrości”. I wtedy nie zazdrościmy, naprawdę. Czasem tylko można się zezłościć, że ktoś nie docenia tego co ma.
Najważniejsze to znaleźć swój kąt, swoje miejsce. Nie osiągniemy tego bez wewnętrznej równowagi. Super wypasiony dom zaprojektowany w duchu skandynawskim nie pomoże jeśli miotamy się w życiu. Czasem wystarczy ulubiony stół z obrusem w pawie oczka, czy warcaby rozłożone na dywanie w autka. Albo fotel przy oknie z widokiem na duże drzewo. I to uczucie, kiedy zdajesz sobie sprawę, że naprawdę jest hygge – bezcenne.
-0 Komentarz-