Zieleniec
Po latach wróciliśmy w Sudety. Ostatnie czasy naszych wyjazdów to głównie Beskid Niski. Przyjemny, cichy, dostępny dla nas jako rodziców małych dzieci. Ciągnęło nas jednak na zachód. Z tego co pamiętaliśmy to w Sudetach były dobrze przygotowane szlaki, pod wózek powinny się nadawać. Na Instagramie od roku chodził za mną Zieleniec. I tam też się wybraliśmy.
Zieleniec leży w Kotlinie Kłodzkiej w paśmie Gór Orlickich. Jest częścią Dusznik Zdroju. Przewodniki piszą o panującym tam mikroklimacie alpejskim. Pięknie, wysoko (ok. 950 m n.p.m.), mroźno i bardzo biało. Takiej zimy dawno nie widzieliśmy. I tak krętej, stromej i zaśnieżonej drogi do Zieleńca też. Trzeba mieć ze sobą łańcuchy, bo bywają potrzebne. Zieleniec to jeden z większych kurortów narciarskich. Dużo wyciągów i w sezonie zimowym bardzo dużo ludzi. Przy takiej ilości śniegu jaką tam zastaliśmy nie było mowy o spacerowaniu po lesie ani wejściu na szlak. Zostaliśmy więc kuracjuszami i razem z Jasiem zwiedzaliśmy pobliskie uzdrowiska – Duszniki Zdrój, Kudowa Zdrój, Polanica Zdrój.
Wszystkie te miejscowości to idealne miejsca na spokojne spacery. Są tam duże parki, ścieżki spacerowe, pijalnie, baseny, kawiarnie i restauracje. I mało ludzi. Trochę jesteśmy dzikusami i taki klimat najbardziej nam odpowiada. Kuracjusze się kurują w sanatoriach, a my spacerujemy. Polecam dla rodzin z małymi dziećmi lub dzieciakami na wózku. Moje serce skradła Polanica. Cudowny klimat, piękna architektura, park, altanki i stare wille.
Duszniki Zdrój
Kudowa Zdrój
Polanica Zdrój
Zaliczyliśmy też jedno szalone wejście do Leśnego Zamku w Szczytniku. Stromo, kamienie i zadyszka. Wtedy przydało nam się nosidło, do którego wzięłam Jasia a mąż taszczył wózek pod górę. Widoki cudowne, warto było:) Zeszliśmy jak cywilizowani ludzie – asfaltem.
Do Zieleńca na pewno wrócimy poza sezonem zimowym. Szlaki będą wtedy dostępne dla naszego wózka crossowego. Poza tym ceny są też wtedy zdecydowanie niższe niż podczas ferii. Mieszkaliśmy w Leśnych Apartamentach. To drewniana, 100-letnia strażnica graniczna, zaadaptowana na pensjonat. Pokoje w większości z łazienkami, część z aneksami kuchennymi. Wszyscy mogą korzystać z kuchni (pełne wyposażenie – od kawiarki, przez garnki po zmywarkę), sali kominkowej, czytelni, pokoju gier, sali zabaw dla dzieci. Dla podróżujących z dzieciakami dobra informacja to taka, że są tam wanienki do kąpieli i co dla nas jest zawsze zbawienne – pralka:)
Z kuchni podobno jest wyjście na taras i do ogrodu. My widzieliśmy tylko góry śniegu, ale wierzymy na słowo. Wyjazd wspominamy rewelacyjnie. Spokój, cisza i odpoczynek. Jasiek, odkąd położyliśmy go po przyjeździe na łóżku, zaczął jeszcze więcej gadać i śmiać się. Mikroklimat alpejski zadziałał. Mam wrażenie, że działa do tej pory. W każdym razie kuracja spacerami i totalnym lenistwem przyniosła rezultaty, których nawet się nie spodziewaliśmy.
Lubisz rodzinne podróżowanie? Jeśli tak to zapraszam do grupy na Facebooku Mali Siłacze na szlaku. Razem raźniej wędrować! https://www.facebook.com/groups/2027941980587769/
Jeśli chcesz dostawać informacje o naszych wpisach to zapisz się na newsletter. Obiecujemy nie spamować:)
-0 Komentarz-