Opowiedz mi mamo
Maciuś, to imię bohatera moich opowiastek, które towarzyszą dzieciom już od jakiegoś czasu. Historie są spontaniczne, krótkie, z naszego życia wzięte. Dotyczą zwyczajnych sytuacji, basen, siku, spacer, plac zabaw, urodziny, zmęczenie, problem, itd. Chyba im się podobają, bo często słyszę: Mamo, opowiedz o Maciusiu. Dodam, że wymyślam je ad hoc do tego stopnia, że trudno mi niekiedy powtórzyć raz opowiedzianą historię. Ale już sobie obiecałam, zacznę zapisywać.
Najczęściej opowiadam je wieczorem, zamiast książki albo po niej albo wtedy, kiedy któryś z chłopców z jakiegoś powodu nie może zasnąć. Udało mi się zbudować im pozytywne skojarzenie Maciusia i jego przygód. Magicznie wyciszają, uspokajają i tulą. I tu nie chodzi o to, że akurat moje opowiadania są jakieś ekstra wybitne, nie. Po prostu chyba poruszam wyobraźnię, mówię o tym co dziecko zna, co też w dużej mierze kojarzy z mijającym dniem, opowiadam teraźniejszość. Co lepsze, starszy syn sam mi podpowiada tematy „Mamo, opowiedz jak Maciuś poszedł na spacer do lasu z tatą” czy „jak pojechał nad rzekę”.
Dzisiejszy wieczór był hardcorowy – kąpiel nie, mycie głowy nie, piżama nie, pampers nie, mleczko nie, mama nie, tato nie patrz na mnie, nie czytaj – i to w zaledwie pół godziny z towarzyszeniem płaczu, wrzasku i absolutnego zmęczenia. Ale udało się. „Opowiedzieć Ci o Maciusiu, syneczku” – zapytałam tuląc go na łóżku. „tak” – odparł cichutko trochę jeszcze pociągając nosem.
„Maciuś obudził się rano jak zwykle z wielką energią i uśmiechem. Całuskiem powitał mamusię i pochylając się nad jej zaspaną buzią powiedział:
– wyspałem się mamo, wstajemy?…”
Trzy „Maciusie” dalej już spał, spokojny i wtulony w swoją ulubioną podusię. Obiecuję, Maciuś i jego perypetie pojawią się na naszym blogu już wkrótce, może zainspirują Was do tworzenia własnych opowiadań. Czekajcie.
Fot. Katarzyna Erbel
-0 Komentarz-