Mięta i rumianek, czyli święta, święta
Popijam sobie spokojnie świeżo zaparzoną miętę z rumiankiem trochę dlatego, że lubię, ale też w ramach świątecznego detoksu. Spoglądam przez czyste okna, bo lubię je mieć czyste, również na Święta. Przygotowuję obiad dla rodziny, która nas licznie odwiedzi już jutro i razem będziemy świętować dalej.
Zapach kuchni, w której się gotuje i piecze to dla mnie zapach rodziny. Stół, spotkanie, rozmowy mądre i głupie, smutne i wesołe, czas dla dzieci, rodziców, czas radości i refleksji. W końcu są święta, ja je lubię, moja rodzina również.
Różnimy się jako ludzie pod wieloma aspektami. Każdy ma swoje poglądy, przekonania, gusty i preferencje. Czy zatem mamy coś wspólnego? Powinniśmy mieć – szacunek do siebie nawzajem. Dni określane w roku mianem „święta” powinny być dla nas wszystkich okazją do sprawdzianu, ile tego szacunku w sobie mamy. Można sobie zadać kilka pytań, o co w tym świętowaniu chodzi i tutaj też dać przestrzeń dla różnych wariantów. Jedni skupią się na tych oknach, inni na chrzanie, szynce i serniku, a jeszcze inni przypomną o duchowym ich wymiarze. I dobrze.
Czy w święta można się pokłócić? Można, zdarza się, ale można się też ugryźć w język, świątecznie.
Czy w święta można nie świętować? Można, każdy świętuje jak lubi, a jak nie lubi to niech przynajmniej innym pozwoli.
Czy w święta można pracować? Można, jak trzeba. Ale powiem Wam, że wtedy – moim zdaniem – ta praca jest nieco inna, bo ludzie nieco inaczej się zachowują, świątecznie, czyli wyjątkowo.
Jedni pójdą w góry, drudzy na spacer albo po prostu się wyspać, czyli na swój sposób też poświętują. Ja spotykam się z bliskimi, piję miętę, nucę sobie cicho Alleluja. Tego i Wam życzę. Spędzajmy święta tak jak lubimy i dajmy innym świętować po swojemu.
-0 Komentarz-