Komosa ryżowa z dynią
Jaglanego detoksu rygorystycznie nie przestrzegam. Nie jestem fanką rygorów i reżimów. Bardziej zdrowy umiar i rozsądek. Kasze są zdrowe. Wiem. Wierzę w to. Chociaż ostatnio moja wiara została zachwiana. Dziecko jedzące cały czas zdrowe kasze, owoce, warzywa, najlepsze mięsko i super oleje zachorowało. No nie. Olewam to. Dam kaszkę Hippa, a co. Skoro to co robię nie działa. Taka myśl przeszła mi przez głowę, ale zaraz się ogarnęłam. „Nie histeryzuj i bierz się do gotowania” – głos usłyszałam. Wiara powróciła, bo dziecko kaszami faszerowane poradziło sobie z gorączką. Antybiotyk na razie grzecznie leży w pudełku z lekami i czeka. Może poczeka jeszcze trochę, może tym razem dobrze odżywiony organizm sam się obroni.
A w tej obronie może pomoże QUINOA. Próbujemy. Zapach komosy ryżowej mnie nie przekonuje, dlatego sugeruję dobrze doprawić. Ale komosa sama w sobie do mnie przemawia. Dlaczego? W procesie oczyszczania ważne jest oczyszczanie właśnie (wow!). Komosa ma dużo błonnika, idealnie działa na układ pokarmowy, pomaga usuwać toksyny. Ma dużo wapnia, dużo białka, zero glutenu. Wykazuje działania przeciwzapalne, przeciwalergiczne i immunostymulujące. Nic tylko gotować i jeść. No to gotujemy.
SKŁADNIKI:
1 szklanka komosy ryżowej
Duży plaster dyni
Garść żurawiny
Plasterek imbiru
Plasterek kurkumy
Łyżka oleju z pestek winogron
Łyżeczka soli himalajskiej
4 szklanki wody (tyle wody potrzeba jeśli ma to być miks przechodzący przez sondę lub PEGa; jeśli normalnie karmimy to spokojnie 2,5 szklanki wody wystarczy)
PRZYGOTOWANIE:
Wszystkie składniki wkładamy do garnka i gotujemy 2o minut. Miksujemy na gładką masę.
Istotne jest dodanie oleju do komosy. Dzięki olejowi witaminy z węglowodanów są lepiej przyswajane.
-0 Komentarz-