Kiedy w rodzinie pojawia się mysz
Czasem zdarza się tak, że w jakiejś rodzinie zamiast zwykłego dziecka pojawia się … mysz. „Stuarta Malutkiego” oglądaliśmy wiele razy, ale dopiero czytając książkę E. B. White’a dostrzegłam jak w fajny i lekki sposób można opowiedzieć o inności.
Już na samym początku o lękach i niepokojach rodziców niepełnosprawnych dzieci – „Kiedy miesiąc później okazało się, że przybrał na wadze tylko dziesięć gramów, jego mam zaniepokoiła się i wezwała lekarza”. Okazało się, że jak na myszkę to przybrał w normie. Jak na myszkę.
Stuart ma swój świat. Pięknie jednak odnajduje się w swojej rodzinie. Jest w pełni akceptowany. To czego potrzebuje, ma do siebie dostosowane. Jest traktowany jak równoprawny członek rodziny. Pomimo tego, że jest inny. Że jest malutki.
Nie każdy od razu zrozumie, że małe myszki mogą żyć wśród ludzi. Żyją i należy im się szacunek jak każdemu innemu człowiekowi.
„A poza tym – dodał Stuart – nie wsiadłem do tego autobusu po to, by mnie tu obrażano.
Pan wybaczy – przeprosił konduktor – Nie wiedziałem, że na świecie istnieje taki malutki pasażer.
Człowiek uczy się całe życie”.
Mała myszka szuka swojego szczęścia, miejsca na świecie. „Intuicja podpowiadała myszce, że zmierza we właściwym kierunku”. Nie każde niepełnosprawne dziecko może powiedzieć czego potrzebuje do szczęścia. Dlatego musimy w tym pomóc, szukać razem z nim tego szczęścia i zapewniać mu jak najwięcej radości. Jest to trudne bo nie zawsze wiemy jak to zrobić. Ale w momencie, w którym dziecko (z diagnozą – leżące, bez kontaktu) uśmiecha się albo po prostu śmieje się do rozpuku wiemy, że to szczęście wspólnie znaleźliśmy.
„Prawdą jest bowiem, że nigdy tak naprawdę nie otrząsnęli się z podziwu i zaskoczenia, iż w ich rodzinie pojawiła się mysz”. No jest to prawda:)
Na podstawie „Stuart Malutki” E. B. White, Wydawnictwo Literackie
-2 komentarze-
pięknie ujęłaś temat
Ładnie napisane.