Kala Kalinka, czyli pies w rodzinie
Nowofundland, labrador, a może po prostu kundel bury – wielu rodziców zastanawia się jaki pies jest najlepszy dla dzieci? Mały, duży, z hodowli, ze schroniska?
Dla mnie to z założenia źle postawione pytania. Najlepszy pies dla dzieci to piesek pluszowy. I kropka.
Jeżeli naprawdę chcemy się zdecydować na zakup lub wzięcie psa warto zadać sobie pytanie czy jesteśmy gotowi na przyjęcie nowego członka rodziny z jego wadami i zaletami. Pies, bez względu na to czy będzie rodowodowym przedstawicielem swojej rasy czy też klasycznym kundelkiem zmienia nasze życie. Zmienia je na lepsze, ale na pewno nie na łatwiejsze.
Pies w rodzinie to wspaniały przyjaciel, niezastąpiony kumpel, stróż i nicpoń. To nie zabawka dla dzieci. Kocham psy i zawsze będę zwolenniczką teorii, że ludzie, którzy je krzywdzą to ci sami, którzy krzywdzą ludzi. Tym samym, ludzie, którzy traktują psa jak zabawkę, podobnie też traktują innych członków rodziny. Na szczęście mam wrażenie, że coraz więcej rodzin świadomie decyduje się na przygarnięcie lub zakup zwierząt. Oby tak dalej.
Dwanaście lat temu, w styczniu, przywiozłam do domu małą czarną kulkę, mieściła się pod tylną szybą mojego Twingo. Puchata, kochana i śmierdząca, strasznie i nie do wytrzymania. Imię z hodowli zastąpiliśmy przyjaznym Kala, Kalinka i tak zostało. Wykąpana, ostrzyżona wyrosła na piękną nowofundlandkę z … wrodzoną zaćmą jak się okazało. W niepamięć odeszły zatem plany wystawowe i wyobrażenia wielu małych Kalinek. Tak bywa, ale to bez znaczenia. Los obdarował mnie najwspanialszym psem na świecie. Łagodna, dobra, mądra, spokojna, puchata Kalinka. Nie znam osoby, która poznawszy ją nie powiedziałaby, że to wspaniały pies. Certyfikowany dogoterapeuta, który pozwalał uczestnikom warsztatów terapii zajęciowej czesać sobie kucyki na uszach, prowadzić się na smyczy i przytulać bezustannie. Nawet jeden z tabloidów próbował zrobić z niej sensację, kiedy dzięki swej łagodności i spokojowi dała impuls dziewczynie z tych warsztatów do większego otwarcia i mówienia. Takie psie czary mary.
Po pracy zawsze zastawałam ją na kanapie, a mój mąż pokochał ją chyba na równi ze mną, zresztą nie miał wyjścia, „Pańcia i Kalinka” to był duet nie do rozdzielenia. Poznała moje dzieci, była przy ich łóżeczkach, lizała po rączkach, dawała się ciągnąć za uszy i przytulać. Nie była zazdrosna, wiedziała, że nadal jest ważna i potrzebna i tylko stado się zwiększyło. My też staraliśmy się rozumieć jej potrzeby. Uwielbiała pływać, potrafiła być psem ratowniczym, holować do brzegu i przynosić aporty. Miała swoje słabości – piszczące zabawki, orzechy i suszone bułeczki. Kochana Kalinka.
Z czasem nasza starsza pani coraz więcej spała, zaczęła mieć problemy z wstawaniem i nietrzymaniem moczu. Błysk w oku pokazywał, że nadal czuje się młodym psem, ale fizyczność powoli odmawiała współpracy. Ostatnie pół roku było najtrudniejsze – leki, badania, zastrzyki, nieustanne mycie i sprzątanie nieczystości. Była z nami w doli i niedoli, a my z nią. W końcu przyszła diagnoza – nowotwór – i decyzja. Trudna, ale jedyna właściwa. Zasnęła na moich rękach, spokojna i cierpliwa jak zwykle. Jak oka mgnienie minęło wspólne 10 lat, osiem miesięcy i trzy tygodnie. Michałek do dzisiaj od czasu do czasu wysyła w niebo balonik dla Kalinki, żeby jej nie było smutno tam „u bozi”. I często o nią pyta.
Piszę to, aby pokazać, że wzięcie psa do rodziny oznacza towarzyszenie mu na wszystkich etapach jego życia, krótszego zazwyczaj od naszego, ale z podobnymi etapami – od szczenięcych szaleństw do starczej głuchoty. Kilka lat przygotowywałam się do zakupu nowofundlanda i była to świadoma decyzja, a jednak opieka nad psem często mnie zaskakiwała. Teraz nie mamy psa. Chcemy, aby dzieci wychowywały się w domu z psem, ale poczekamy aż trochę podrosną. Może za dwa, trzy lata.
Poza tym Kalinka jest nadal z nami. Nigdy jej nie zapomnimy. 17 października skończyłaby 12 lat. „Sto lat Pysiu” – powiedziałam jej ostatnio dwa lata temu. Dzięki za wszystko Pysiu, byłaś najwspanialszą psinką jaką znam. Wiem, że byłaś z nami szczęśliwa, my z Tobą również.
Fot. Tomasz Jędrszczyk
Fot. Katarzyna Erbel
-0 Komentarz-