Jak od Cioci Chrum Chrum
Są niezwykle chrupiące, maślane, a przy tym proste do zrobienia, ulubione. Ciasteczka „od Cioci Chrum Chrum” – tak je nazwaliśmy i tak zostało. Przepis znalazłam jakieś kilkanaście lat temu w kolorowej gazecie, z założenia miał dotyczyć super kruchych babeczek. Ja zrobiłam ciasteczka.
Zazwyczaj przygotowuję je na Boże Narodzenie, ale nie ukrywam, że w ciągu roku też nam się zdarza nimi zajadać. Od zawsze mam pomocników, którzy wałkują ciasto, smarują jajkiem, posypują cukrem albo przyklejają migdały. Potem oczywiście degustują w szerokim tego słowa rozumieniu. Czasem tak skutecznie, że produkcję przed świętami należy powtórzyć albo pogodzić się z faktem, że w Wigilię ciastek już nie ma.
Ciasteczka przygotowujemy, pieczemy i zjadamy albo pakujemy po kilka sztuk i wręczamy rodzinie w formie prezentu świątecznego. Wzruszenie babć gwarantowane.
A teraz do rzeczy:
Ciasteczka od Cioci Chrum Chrum
1 szklanka mąki pszennej
1 szklanka mąki ziemniaczanej
pół szklanki cukru pudru
1 kopiata łyżeczka proszku do pieczenia
1 jajko
kostka masła
szczypta soli
(część mąki ziemniaczanej można zastąpić mielonymi migdałami, dodać wanilię)
Zagniatamy ciasto, schładzamy, wałkujemy, wycinamy dowolne kształty, układamy na blasze wyłożonej papierem do pieczenia. Ciasteczka najlepiej posmarować rozbełtanym jajkiem i do każdego przykleić migdała obranego ze skórki lub posypać cukrem. Całość wkładamy do piekarnika nagrzanego do 180 st C i pieczemy około 10 minut (do ładnego zrumienienia).
My najbardziej lubimy niezwykle cieniutki wariant ciasteczek, to wymaga pilnowania, aby się szybko nie przypaliły.
Smacznego.
-0 Komentarz-