Czego nigdy nie zrozumiem
Rodzice dzieci niepełnosprawnych czasami są inni. Czasem powolniejsi, czasem zawieszeni, bywają wycofani. Ja taka jestem. Czasami. Tak szczerze to momentami, ale takich momencików miewam wiele. Ja się wtedy dziwię. Milknę i otwieram szeroko oczy. Może czasem zamrugam, mimowolnie je wytrzeszczę lub przełknę głośno ślinę. Dziwię się ludziom wokoło mnie.
Twoje dziecko brało „taki strasznie mocny antybiotyk o nazwie Augmentin”? Dla mnie to antybiotyk pierwszego rzutu. „Na szczęście ominęło ją otępienie bo nie dostała leków na alergię”. Co powiesz o psychotropach? „Inhalacje sterydami mają takie okropne skutki uboczne …”. Jak dałaś je synkowi 3 razy w życiu to nic mu nie będzie. „Nie je warzyw, nie pije soków”. To je naucz. „Nie chce mu się iść na spacer, bo woli grać na komputerze i co ja mam robić?”. Serio? To jest problem?
Ja tego nie rozumiem. Mi się nawet nie chce tracić czasu żeby próbować to zrozumieć. „Problem głodu w Afryce w porównaniu z Waszymi to pikuś” powiedział kolega kiedy z koleżanką przeżywałyśmy problemy koleżanki kolegi wujka stryja od strony kuzyna (pozdrowienia dla Kachy i Piotrka:)). I dla mnie matki dziecka niepełnosprawnego wiele problemów rodzicielskich to pikuś. Mam drugie zdrowe dziecko co daje mi porównanie. Daje mi też możliwość funkcjonowania w dwóch całkiem odmiennych światach.
Ja przeżywam kiedy dziecko tuła się po szpitalach i jest wprowadzane w śpiączkę farmakologiczną bo lekarze nie wiedzą jak inaczej pomóc. Straszne są dla mnie nieprzespane noce matek czuwających przy dzieciach, którym spastyka i przykurcze nie pozwalają spać. Płaczę gdy kolejne dziecko przegrywa walkę z nowotworem. Taki świat wokół nas też istnieje. To jest życie widziane z tej ciemniejszej strony. Rodzice dzieci niepełnosprawnych w tej ciemności bardzo często się znajdują i uczą się w niej żyć na nowo.
Będąc po jasnej stronie cieszcie się, że Wasze dzieci biegają, mówią, śmieją się, śpią spokojnie, żyją bez bólu. Cieszcie się odrabianiem lekcji, wyjściem na basen, przejażdżką na rowerze, pysznym obiadem zjedzonym razem, pięknym spacerem. To chwile normalności, których rodzicom dzieci niepełnosprawnych bardzo często brakuje. Dla takich chwil oni żyją. A jeśli trwają zbyt długo to wtedy nadchodzi lek i pytania „czy to możliwe?”, lub „ile jeszcze będzie nam dane?”. Oby dane było jak najwięcej, jak najspokojniej i jak najnormalniej.
-6 komentarzy-
Piękny wpis – nie wszyscy umieją się cieszyć drobnymi rzeczami a Ty zwróciłaś w tym tekście na to uwagę. Mam nadzieję, że będzie dobrze.
Dziękuję?musi być dobrze?
Szczerze podziwiam rodziców dzieci niepełnosprawnych, a znam wielu. Potrafią naprawdę dać z siebie wszystko. I tylko nieliczni narzekają na los. Życzę dużo wspaniałych chwil z dzieckiem i uśmiechu na co dzień.
Uśmiech zawsze się przyda:)
Właśnie (dopiero)przeczytałam Twój wpis… też dużo rzeczy mnie wkurzało np- Znowu Chory???My Mamy Antybiotyk, to nasz 2 antybiotyk w życiu dziecka! (I Panika i łzy w oczach!) jak Ty możesz wytrzymać w tym szpitalu??Przyszliśmy z wizyta do Was ( dziecko) ma zapalenie spojówek, ma kaszel, jest przeziebione iii prawie Nikt Nie widział Problemu ze Nasz Syn bedzie za dwa dni chory tak ze właśnie Kolejny antybiotyk to normalność a na koncu jeszcze Pobyt w szpitalu ( tak, tak się zarza!)
Wiec Bardzo cieszę się na ten wpis. ??? przede wszytkim Należy Cieszyć się z Malych rzeczy!! Wtedy jest zdecydowanie łatwiej. Pozdrawiam:)))
Tych małych rzeczy się trzymamy:) Pozdrawiamy z całego serca!