Zapisuję się do klubu!
Bardzo lubię piłkę nożną. Ja wraz z moimi kolegami: Alcestem, Godfrydem, Euzebiuszem, Rufusem, Joachimem, Maksencjuszem, a czasami nawet z Ananiaszem, gramy po szkole na naszym placu. Plac ten, jak już wam mówiłem, jest fantastyczny. Pełno na nim opon, puszek i dzikich kotów, ale najfajniejsze jest auto. Ono nie jeździe, ale i tak można w nim się doskonale bawić. Razem z chłopakami gramy w piłkę właśnie na placu. Czasami próbujemy grać w szkole na przerwach, ale nie zawsze się nam to udaje. Na przerwach pilnuje nas nasz opiekun Rosół, który jednak może nam wlepiać kary za złe zachowanie. Dlatego czasami jest draka gdy piłka poleci w szybę lub strąci okulary Ananiaszowi, który jest pupilkiem naszej Pani. Raz nawet Rosół zabrał nam piłkę, ale go przeprosiliśmy i oddał nam ją następnego dnia. Zgodził się bo obiecaliśmy, że nie będziemy grać na placu szkolnym na pauzie.
Pewnego dnia Gotfryd przyszedł do szkoły w nowym stroju piłkarskim. Godfryd, który ma bardzo bogatego tatę dostaje od rodziców bardzo dużo prezentów i dlatego bardzo mnie denerwuje. Opowiadał wszystkim, że strój kosztował bardzo dużo, ale tata „zainwestował” w niego, aby został wielkim piłkarzem.
Po powrocie do domu spytałem tatę co znaczy „zainwestować”. Tata zrobił zdziwioną minę i opuścił gazetę na kolana:
– Skąd znasz takie słowo synku? – spytał tata wyprostowując się w fotelu.
Dlatego powiedziałem mu o Gotfrydzie i stroju piłkarskim, który ma zrobić z niego wielkiego piłkarza.
Tata się uśmiechnął i odrzekł:
– Nie wiem czy Ci mówiłem, ale jak byłem w Twoim wieku, to całkiem nieźle radziłem sobie w tej dyscyplinie.
Tego akurat nie słyszałem, ale pamiętam jak tata opowiadał mi o swojej pasji kolarskiej i jak był bokserem i pingpongistą. Ucieszyłem się jednak bardzo i spytałem czy tata może mnie wytrenować na wielkiego piłkarza. Tata powiedział, że oczywiście mógłby to zrobić, ale w tej chwili jest zajęty i dlatego może warto zapisać mnie do klubu piłkarskiego.
-Tak! Klub! Klub! Klub! Tata zapisze mnie do klubu!!! – zacząłem wykrzykiwać.
Z kuchni przybiegła mama, aby zapytać co się stało. Kiedy powiedziałem jej, że tata zapisuje mnie do klubu zrobiła zmartwioną minę i powiedziała:
– Nie wiem czy to jest dobry pomysł. Mikołajek ma tyle zajęć w szkole i przychodzi często bardzo zmęczony. Nie wiem po prostu kochanie czy nie jest to za dużo i czy dasz radę – powiedziała mama patrząc na mnie z przejęciem.
-Mamo, ale ja dam radę. Dam! Dam! Dam! Tato powiedz, że dam! – krzyknąłem i zacząłem podskakiwać. Na co mój tata, który jest fantastyczny, powiedział:
-Młodemu mężczyźnie w wieku Mikołaja przyda się trochę dodatkowego ruchu dwa razy w tygodniu. Ja w jego wieku….
– Dwa razy w tygodniu?! – spytała mama otwierając szeroko oczy.
-Obiad czeka w kuchni – powiedziała i odwrócił się na pięcie.
Na obiedzie jedliśmy puree z ziemniaków, fasolkę szparagową i kurczaka. A na deser była tarta z jabłkami. Jadłem bardzo szybko, ponieważ tata powiedział, że jak skończymy to zadzwoni do klubu. Mama była jakaś milcząca i ciągle wzdychała jakby nie była do końca zadowolona z moich piłkarskich planów.
-Halo? Klub? Czy mogę rozmawiać z trenerem …. Mikołaj przestań!! – tata przerwał rozmowę przez telefon. Ja tymczasem skakałem i biegałem wokół niego pytając:
– No i? Jest czy nie?
W końcu tata skończył rozmowę, odłożył słuchawkę i oświadczył:
– Pierwszy trening w poniedziałek o 18.00.
– Jupi! Hurra! Idę na trening! – krzyczałem szczęśliwy.
W poniedziałek po szkole spakowałem mój sprzęt do torby: buty, getry, koszulkę i spodenki. Mama poprosiła mnie żebym uważał podając mi wodę oraz ręcznik. Tata zrobił poważną minę i powiedział do mnie:
-Synu musimy porozmawiać. Pierwszy trening jest bardzo ważny. Trener będzie pewnie wybierał ci pozycję na boisku. Pamiętaj: nie pozwól aby postawili cię na bramce – powiedział.
-Dlaczego tato? – spytałem zdziwiony.
– Grając w polu będziesz mógł strzelać gole, a w razie porażki wszystko jest na bramkarza. Dlatego możesz być napastnikiem albo pomocnikiem. No może też obrońcą, ale nie bramkarzem. Będziesz pamiętał?
-Dobrze. Jak trener będzie chciał mnie postawić na bramce powiem, że mi zabroniłeś – odpowiedziałem.
-Tego nie musisz mówić trenerowi – zaprotestował tata – wystarczy, że będziesz pamiętał. Dobrze?
Kiedy wychodziłem z tatą z domu mama znów przypomniała żebym uważał na siebie i że nie jest dalej przekonana czy to dobry pomysł. Jak się okazało mama miała rację bo trening odwołali. Ja wróciłem zły i płaczący, a mama powiedział z tryumfem:
– A nie mówiłam, że ten trening piłkarski to za dużo dla dziecka.
Historia inspirowana prawdziwymi wydarzeniami, a na motywach książek z serii „Mikołajek” Sempé i Goscinnego.
-0 Komentarz-